Pojedynek z kartami w ręku
Czas na mały coming out. Nie zajmuję
się odtwórstwem historycznym jako wiking ani celt. A z odtwórstwem
historycznym dałem sobie spokój już dłuższy czas temu.
Znam się za to troszkę, a w miarę
upływu czasu, potu i krwi coraz bardziej, na szermierce dawnej.
Dlatego fińska karcianka Audatia, poświęcona pojedynkom na miecze,
wzbudziła moje zainteresowanie.
Szermierz z kośćmi w ręku
Zanim złapałem za miecz, spędzałem
godziny nad kartami postaci, rzucając kośćmi i siekąc
wyimaginowane potwory. A jak już złapałem za miecz, zachodziłem w
głowę w jaki sposób oddać bogactwo i mechanikę fechtunku za
pomocą reguł, kości i modyfikatorów.
Lubisz opowieści o wojownikach? Przeczytaj notkę Problem prawdziwego wojownika
Powstrzymując się od hejtu na Dungeons & Dragons czy Warhammera, walka wygląda tam na zasadzie „ja ciebie bęc, ty mnie bęc”. Obdarta jest całej filozofii i strategii, jaką mogą mieć fechtmistrze. Dobry jest ten, który mocniej walnie
Nie ma opcji wykonania finty, zwodu czy innej wyrafinowanej zagrywki. A jak
jest, to się to zwyczajnie nie opłaca. Nie ma sensu przeciwnika oszukiwać lub podpuszczać, bo
to strata cennych trafień.
Dochodzą też wielogodzinne okładanki
mieczami, gdy można na klatę przyjąć 10 ciosów. Tymczasem
wystarczy jeden, za to celny, by przeciwnika wyprawić do krainy wiecznych łowów.
Szermierz z kartami w ręku
Karcianka daje wiele możliwości,
które nie są dostępne turlanym grom RPG. Myślę, że nie zostanie
zgubiona idea finty i zmyłki (karta w rękawie?). Szermierka, w
najprostszym ujęciu, zbudowana jest na zasadzie technika –
przeciwtechnika. Przy czym na konkretną technikę skutkuje kilka
(naście?) przeciwtechnik. I one też mają swoje przeciwtechniki.
Nie można poznać kart, jakie ma
przeciwnik, tak samo, jak nie zna się planu, który przeciwnik ma w
głowie. Być może na początku pojedynku zasypie pchnięciami na
wysokość serca, a być może będzie udawał kretyna, by po chwili
połamać obie ręce i wbić miecz w przeponę.Wszystkie chwyty dozwolone
Chcesz zapoznać się z innymi moimi przemyśleniami? Przejdź do działu Reszta
Karcianka przedstawia włoską szkołę szermierki. Mojemu sercu i umiejętnościom bliższa jest niemiecka, niemniej jednak jeden z pierwszych dodatków wprowadza mistrzów niemieckich, a nazwę bierze od drogiego memu sercu Johannesa Liechtenauera. Tak więc pozostaje wiele swobody i miejsca na rozbudowę systemu walki.
Dlatego,
uważam, że karcianka może się udać. Świat podziela moje zdanie
– chłopaki z Helsinek zebrali na indiegogo dwa razy więcej kasy,
niż zasugerowali jako cenę minimalną.
I gites. O to chodzi.
Gdy nie wiadomo o co chodzi, przejdź do działu Muzyka
Zagubione korzenie
W tak zwanej powszechnej świadomości pokutuje mit zbroi, w której nie da się wstać i miecza o finezji łopaty. Tymczasem tradycja walki
mieczem była w Europie wspaniale rozbudowana i zróżnicowana. Nazwiska
mistrzów, takie jak Liechtenauer, Talhoffer czy Peter von Danzig, kiedyś poważane, dziś są
znane jedynie zainteresowanym.
Podobnie zakorzenione są przekonania o
niedoskonałości mieczy europejskich przeciwstawiane cudownym
właściwościom japońskiej katany. Wszelkie robione przez
amerykańców testy można sobie serdecznie wrzucić do kosza, co
mogę dość łatwo udowodnić. Ale o tym kiedy indziej.
Ryciny użyte w notce pochodzą z
niemieckich traktatów szermierczych. Zainteresowanych tematem
głębiej, zapraszam do kontaktu ze mną, choćby przez Facebooka. Albo w komentarzach.
Komentarze
Prześlij komentarz