Inis Mona - historia prawdziwa

Folkmetalowiec to nie jest mój pierwszy blog. Prowadziłem już kiedyś internetowe zapiski na temat muzyki. Mam nadzieję, że nie natknęliście się nigdy na niego, bo napisałem tam masę głupot.
A część tych głupot czuję się w obowiązku naprostować. Dlatego napiszę Wam o co NAPRAWDĘ chodzi w kawałku Inis Mona zespołu Eluveitie.


Zacząć należy od tytułu. Inis to jedna z form walijskiego słowa Ynys, czyli wyspa. Mona z kolei, to jej nazwa – Môn. Ynys Môn funkcjonuje do dzisiaj w języku walijskim jako określenie wyspy Anglesey. Istnieje nawet okręg wyborczy Ynys Môn, który wysyła do brytyjskiej Izby Gmin jednego deputowanego. A gdzie w tym wszyskim Eluveitie?

There it all began...

Aby zrozumieć, czym dla celtów była Ynys Môn należy się cofnąć do 60 roku naszej ery, sto lat po podbiciu Galii przez Cezara, około trzydzieści lat po ukrzyżowaniu Chrystusa, w sam środek krwawych rządów Nerona.

Był to także rok jednej z najbardziej krwawych wypraw zbrojnych Rzymu pod wodzą Swetoniusza Paulinusa. Jeśli identyfikujecie Pax Romana, czyli pokój rzymski, z jakąkolwiek formą pokoju, informuję: jest to pokój poprzez podporządkowanie, połamanie kręgosłupów i wzniesienie na nich gmachu własnej cywilizacji.
Swetoniusz Paulinus
Jednym z zagrożeń dla takiej wizji świata był druidyzm. Nie tylko z powodu własnego systemu wierzeń, który zarówno dla rzymian jak i dla celtów miał znaczenie drugorzędne. Ważniejsza była jego rola w budowaniu celtyckiej wspólnoty oraz potencjalnej bazy dla wybuchu rebelii. A centrum, szkołą i najważniejszym ośrodkiem druidyzmu na wyspach brytyjskich była właśnie Anglesey. Inis Mona.

Sam system wierzeń celtyckich to zupełnie osobna historia. Na potrzeby tego tekstu wystarczy napisać, że nie mieli w żaden sposób skodyfikowanej religii – ich wierzenia były przekazywane ustnie, między druidami i bardami

Chcesz więcej pogańskiego klimetu? Przeczytaj o płycie Yggdrasil Wardruny

Druidzi, wybierani na kapłanów w momencie narodzin, byli jedynymi członkami plemienia którzy mieli prawo przeprowadzać rytuały oraz stosowną wiedzę na ich temat. Wiedzieli też, gdzie znajdują się święte miejsca – a te często były po prostu gajem lub skałą na środku polany. Słowem – przekaz ustny między kapłanami to jedeny filar celtyckiej wiary.

Jeśli Rzym miał pozbyć się problemu z nimi, nie wystarczyło wygrać bitwy. Tutaj potrzebna była rzeź. Całkowite zniszczenie.

Welcome to the isle of lore...

Samo Ynys Môn było stosunkowo bezpieczną przystanią, nie bez powodu nazywaną Mam Cymru, Matka Walii. Woda, która oddzielała wyspę od stałego lądu była płytka, jednak pełna zdradliwych prądów i nagłych zapadlisk. Bez znajomości terenu łatwo było stracić życie. A poza mieszkańcami wyspy oczywiście nikt nie znał przejść.

Zdradliwe prądy? A może Sezon Burz?

Sama wyspa była pokryta lasem, lekko górzysta, całkowicie samowystarczalna na wypadek pożywienia. Również teren w okolicy sprzyjał celtom – wzgórza pozwalały łatwo zastawiać zasadzki i krwawo rozprawiać się z rzymianami. A opór nie był czymś, co Rzym mógł tolerować.

Narbonensis was not enough, the empire needed more

Walki na wyspach brytyjskich były trudne i krwawe. Strabon napisał

Celtowie są dzielni w bitwie, o mocnym duchu, rwą się do bitwy. Nie są też złego charakteru, tak też walczą. Szybko organizują drużyny i szybko atakują, dlatego najłatwiej pokonać ich podstępem. Jednak zawsze, gdy na nich trafisz, gotuj się na niebezpieczeństwo, nawet jeśli jedyne co mają, to swoją odwagę i siłę

Historia nie odnotowała w jaki sposób prowadzono walkę na Inis Monie, jednak wszystko wskazuje, że Swetoniusz Paulinus wiedział, z czym się będzie bił. Dlatego się solidnie przygotował.

Jego problemem była jednak nie tylko bitwa, lecz także przejście zdradliwych wód. Dlatego armię ubezpieczały katapulty i onagery, miotające skały na przeciwników, którzy czekali na przeciwległym brzegu i osłabiali przeprawiających się legionistów.

In the name of S.P.Q.R.

W trakcie, gdy pod osłoną artylerii wojska Paulinusa się przeprawiały, celtyckie plemiona na wyspie również przygotowywały się do walki. Wojownicy monotonnie uderzali w swoje tarcze intonując pieśni wojenne. Nagie, wymalowane kobiety wyły i tańczyły z ogniem pośród szykujących się wojowników. Druidzi odprawiali swoje złowrogie czary. A trzeba Wam wiedzieć, że magia Druidów była mroczna jak samo dno piekieł.

Tacyt wspominał, że na widok Celtów przygotowujących się do bitwy 
legioniści stali, oszołomieni strachem, a kończyny ich drżały jak w febrze
Paulinus tymczasem jeździł konno i przypominał swoim żołnierzom o ich obowiązku, o rzymskim orle na ich proporcach. O chwale, jaka ich czeka gdy zwyciężą i hańbie, która okrywa dezerterów. Mimo to wielu nie wytrzymało, porzucało tarcze i uciekało.

Boisz się mrocznych sił? Przeczytaj o Piwie z czosnkiem!

Cokolwiek Paulinus im nie powiedział, podziałało. W towarzystwie kawalerzystów płynących na koniach piechota przedarła się na łodziach. Rzymianie padali od strzał i kamieni, łodzie tonęły, nurt porywał wierzchowce wraz z wojownikami na grzbietach.

HAVOC!

A potem starł się zdyscyplinowany Rzym z dziką furią celtyckich wojowników. Wyszkolenie i wyposażenie legionistów wzięło górę nad gorzej zorganizowanymi i lżej uzbrojonymi celtami. Pierwsza grupa przygotowała miejsce dla następnych, klin wbił się w wyspę i maszerował na druidów.

Chcesz więcej o druidach? Przeczytaj o Early Years od Eluveitie!

Zaciętość, z jaką Rzymianie starli się z celtami na Inis Monie przetrwała w opowieściach. Zwarte szeregi zasypujące celtów oszczepami, wsparte kawalerią i ostrzałem z katapult rozpoczęły rzeź. Morale celtów, których wojownicy odbijali się od zwartych ścian tarcz, pękało. A zabicie uciekającego wroga jest stokroć łatwiejsze niż walczącego, co rzymianie bezlitośnie wykorzystali.

Źródła nie są zgodne, czy wymordowano wszystkich, czy wzięto kilku jeńców.
Rzymianie wzięli odwet za powstania, za knucie i za wszystko inne, za co winili druidów. Mężczyźni, którzy nie zginęli w walce, zostali wykrwawieni. Kobiety i dzieci pomordowano. Druidów spalono żywcem w ich świętych gajach.

Swetoniusz Paulinus został zapamiętany jako najbardziej krwawy zdobywca. Wyspę do końca podbił Agrykola, piętnaście lat później, jednak to Swetoniusz zapisał się na kartach historii. Tacyt napisał o nim:

Zawsze ściga pokonanych, nawet jeśli się poddali, z wyjątkową zaciętością. Jego rządy to ciągłe zagrożenie.

Not the pilum, but the feather...

Pamięć o tych wydarzeniach przetrwała, także w nazwach. Na Anglesey znajdują się między innymi Bryn-y-Beddau, wzgórze grobów. To tam ci, którzy przeżyli najazd Paulinusa pochowali zmarłych. Sam Paulinus opuścił Anglesey by zdławić powstanie Boudiki, legendarnej celtyckiej królowej.
Bryn-y-Beddau, wzgórze grobów na Anglesey/Ynys Môn

Taka właśnie jest historia Inis Mony

Cóż więcej można napisać o tym utworze? To, że do melodii Tri Martolod Alana Stivella została dopisana historia młodego druida, który odbył tam studia? Dla którego był to cały świat?

Lubisz Tri Martolod? Może posłuchaj Nolwenn Leroy?

Było to miejsce, gdzie przekazywano mu sekrety czarnej, druidycznej magii. Uczono o ziołach, leczeniu, o dawnych bohaterach i duchach, jakie zamieszkują świat obok ludzi. To tam był jego dom. To tam podążał ścieżką mądrości.

Celtowie, z różnych powodów, nigdy nie spisali swoich wierzeń. Nie mieli tego szczęścia co Skandynawowie, by mieć swojego Snorriego Sturlusona, który mógł spisywać mity.

Gdy pozabijano druidów, wraz z nimi cała ich wiedza przepadła. Pełnego obrazu nie odtworzymy nigdy.

Tym właśnie jest Inis Mona. Kręgosłupem druidyzmu, zmiażdżonym pod caligae rzymskich legionistów.

Podobało się? Polub bloga na Facebooku!




Komentarze

  1. Byłem na 4 koncertach Eluveitie, są świetni na żywo - bardzo polecam. Na płytach troszkę mniej mocy, wolę Amon Amarth. Ale Eluveitie nadal jest w czołówce moich ulubionych kapel. Co do Inis Mona to szkoda tylko że tak sztandarowy kawałek jest żywcem zerżnięty z "Tri Martolod" Alana Stivella.

    OdpowiedzUsuń
  2. a a podbój naszych ziem nie przeszedł nawet makaroniarzom prze myśl.

    OdpowiedzUsuń
  3. 59 yr old Physical Therapy Assistant Murry D'Adamo, hailing from Port McNicoll enjoys watching movies like "Sound of Fury, The" and Gardening. Took a trip to La Grand-Place and drives a Ferrari 250 GT LWB 'Tour de France' Berlinetta. katalog

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty