Problem na miarę wojownika

W życiu wielu facetów nadchodzi ten dzień. Dramatyczny, jednak pełen dumy i radości. Coś, co na zawsze odmienia życie. Pozwala przyjąć nową perspektywę, nabrać dystansu do świata. Mądrości.



Nie. Nie mówię o nagłym olśnieniu, że w lodówce oprócz piwa są też parówki. Mowa o czymś znacznie donioślejszym.


Gdy urodził się mój syn, wiedziałem, że będzie kimś wielkim. Te maleńkie piąstki już niedługo będą dzierżyć najpierw drewniany, potem stalowy miecz. Głowa wypełni się opowieściami o honorze, zdradach, bohaterach, bitwach i tragediach. Dziedzic tradycji i nazwiska.




No tak. Na razie jest mały. Zanim jego buty zdepczą wrogów, musi się najpierw nauczyć chodzić. Od buzdyganu woli grzechotkę.

Grzechotki? Bębny? Rogi? Przeczytaj moją recenzję płyty Yggdrasil zespołu Wardruna

Zresztą przecież nie dam dziecku ostrza do zabawy! Jeszcze obślini i dobra stal zardzewieje.

Wyzwanie dla prawdziwych twardzieli

Jednak nawet taki maluch ma swoje nemezis. Tak jak bohater ma antagonistę, manichejski Bóg ma złego demiurga, tak małe dziecko ma kolkę.

To nie jest to niewinne pobolewanie, które łapie zdechlaków na Wuefie. To prawdziwy dramat, paluch mroku wymierzony w zdrowe jelita społeczeństwa. A pokonać go można tylko w jeden sposób. Nie mieczem. Nie pięściami. Nie z imieniem Odyna na ustach.

Trzeba puścić bąka. Znaczy się dziecko musi puścić. Rodzice też mogą, ale niewiele to zmieni.

Kolka to przeciwnik, z którym walkę trzeba nawiązać zażartą, bezwzględną i bezlitosną. Tu nie chodzi o chwałę, nawet nie o honor. Tu chodzi o ból dziecka. No i o przespanie się wreszcie w spokoju...

I wiedźmin dupa...

Każdy wiedźmin przyzna, że sposoby na kolkę są, zarówno ludowe, jak i wiedźmińskie, w formie eliksirów. Ludowe obejmują między innymi masowanie brzucha i przekręcanie dziecka z boku na bok.

Dlaczego porównuję kolkę do wiedźmina? Przeczytaj mój osobisty hejt "Gry o tron"

Moje doświadczenie wskazuje, że można je sobie serdecznie wsadzić.

Mój syn pokonał tę strzygę trawienną dzięki eliksirom. A konkretnie kropelkom.

Oczywiście w ulotce jest napisane, żeby stosować nie więcej niż dwanaście kropel na dobę. I wiecie, co powiem ludziom, którzy to napisali?

Żeby tę ulotkę zgnietli w kulkę. A następnie wsadzili ją sobie tak, by nie mogli puścić bąka. I może wtedy przestaną pisać takie bzdety.

Howgh!

Oczywiście nikogo nie namawiam do nieczytania ulotek lub przedawkowania leków. Jednak nawet lekarstwa należy przyjmować z głową. A najlepiej po prostu spytać ogarniętego lekarza, który powie, że w zasadzie lek można przyjmować w dowolnej ilości, bo się nie wchłania, tylko zmniejsza napięcie powierzchniowe w jelitach. Przyjęty otworem gębowym wylatuje drugą stroną.

Więc dlaczego coś takiego jest w ulotce? Prawdopodobnie dlatego, że coś być musi.

Dla zainteresowanych: tego typu leki mają też wersje forte oraz superpower, których farmaceuci z bliżej nieokreślonego powodu nie chcą podawać. Warto o nie spytać. Dziecku oszczędzi to bólu a rodzicom nerwów.



Komentarze

  1. Ja pamiętam walkę z tą zmorą - u mojej małej pomagała.... suszarka do włosów
    kropelki też były w uzyciu,ale suszarka działała cuda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas uniwersalnym uspokajaczem, wielkim usypiaczem i koicielem bolączek jest odkurzacz. Słyszałem, że suszarka pomaga, bo też rozgrzewa brzuch, ale mój synek jakoś nieszczególnie za nią przepada.

      Szczególną "miłość" sąsiadów wzbudziło uruchamianie odkurzacza o 3 nad ranem, gdy noszenie, kołysanie, śpiewanie i inne dzikie węże nie dawały już rady.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty