Warszawa miastem iluzji

Wiedziony ciekawością człowieka lubującego się w amatorskiej socjologii postanowiłem obejrzeć Warsaw Shore. Spodziewałem się nieco bardziej wypasionej wersji Miłości na bogato, którą obejrzałem z wielką, choć odrobinę pokrętną przyjemnością.
Byłem w błędzie. A takie błędy nie wybaczają.
Nieobeznanym z tego typu badziewiami wyjaśniam: Miłość na bogato była emitowanym na Vivie serialem o ekskluzywnym życiu pięknych, młodych i bogatych warszawiaków. W praktyce pokazywał, jak człowiek, który Warszawę zna najwyżej z TVN wyobraża sobie życie w stolicy.

Dość powiedzieć, że w mieście Pałacu Kultury nie ma ślusarzy, mechaników ani sprzedawców w spożywczakach. Są modelki, instruktorki tańca, prawnicy i właściciele klubów, którzy wożą tyłki w furach wartych pięć lat pracy za średnią krajową.
Do tego miasta „większych predyspozycji” przybyła Justyna, dziewczyna z Wałcza, która chce zrobić karierę modelki.. To w zasadzie wszystko. Fabuła szczątkowa i głupia jak ustawa antykorupcyjna, aktorzy drętwi jak kadra na eliminacjach.

Mentalne wieśniactwo w natarciu

Warsaw Shore z kolei to reality show. Nie ma mowy o scenariuszu, dialogi są prawdziwe, a ludzie nie grają tylko są naturalni.

I właśnie to jest przerażające.

Bladego pojęcia nie mam skąd wzięli taką bandę degeneratów do tego programu. Na myśl przyszła mi od razu jakaś ciężka wieś, gdzie rozmaite Trybsony mieszkają z mamusią w poniemieckim domu z cegły. Ale to błędny trop.

Przeczytaj także inne moje przemyślenia.

W tym wypadku wieś to stan umysłu. A ludzie wybrani do programu nie reprezentują sobą nic. To nie jest ekipa z Warszawy, choć niewątpliwie takich ludzi i w Warszawie można znaleźć. Są jak wydmuszki, nic nie mają do zaoferowania, poza jakąś mentalną i cielesną pornografią

Portret Trybsona

Ci ludzie nawet nie mówią po polsku. Ich język to dziwaczny, przepełniony emocjami i wykrzyknikami bełkot, przeplatany gęsto wulgaryzmami.

Też nie lubisz wulgaryzmów? Przeczytaj mój hejt gry o tron.

Faceci niewiele się od siebie różnią, nawet tatuaże mają podobne. Uwagę przykuwa Trybson, który jest swoistą kwintesencją faceta w oczach zaproszonych do programu dziewczyn. Umie się bić, jest wielki jak szafa i klnie. Na drugim biegunie jest mniejszy cwaniaczek, który ma gadane i startuje do każdej laski. Na tyle przeźroczysty, że nawet nie zapamiętałem jak ma na imię.

Zaproszone dziewczyny z kolei z miejsca rozpoczęły swoje małe wojenki i przepychanki, knucie i obrzucanie wyzwiskami. Od razu także zaczęły się zachowywać jak tanie gwiazdy porno, co przy ich estetyce było całkiem do przewidzenia.

Uczciwie trzeba przyznać, że spece od selekcji do programu wykonali swoje zadanie wzorcowo. Z tak wybuchową mieszanką z pewnością na ekranie nie powieje nudą.

Królewna i dziwka

Przy całej swojej przaśności i nieporadności Miłość na bogato miała bogatą we wszystkie tropy kulturowe strukturę baśni. Oto samotne, brzydkie kaczątko przybyło do szmaragdowego grodu. Stały na jej drodze przeciwności, ale z pomocą przyjaciół udało się je pokonać. Okazała się królewną. Warszawa to jej miasto szansy

W zakończeniu serialu powiało mitami Cthulhu, ale to materiał na osobną historię.

W Warsaw Shore od samego początku trwa impreza. Dziewczyny szybko się upijają i jedną z nich udaje się zaciągnąć do łóżka. Wszyscy zamierzają upadlać się do nieprzytomności. Warszawa to miasto dzikiej imprezy, wolnego seksu, łatwych kobiet i alkoholu pitego wiadrami. Wóda, dziwki, koks, dziwki... 

Miasto iluzji

Oba obrazy Warszawy są nieprawdziwe. Owszem, jest to miasto imprez i szans, ale przede wszystkim drogie jak cholera miasto ciężkiej pracy. Bynajmniej nie pracy sprzątaczki na siłowni, która może sobie pozwolić na mieszkanie w willi i bujanie się po klubach. Sprzątaczka najpierw dyga ze ścierką 12 godzin a potem ma nadzieję, że gdy wróci do swojego m2 świat da jej chociaż chwilę świętego spokoju.

Jeden i drugi program tak naprawdę sprzedaje telewidzom ich własne marzenia. Marzenia o karierze i pieniądzach lub marzenia o dzikich imprezach i masie seksu. Różnica jest jakościowa.

Jesteś zainteresowany inną zbiorową iluzją? Przeczytaj mój tekst o Halloween.

W wypadku Miłości na bogato jest to historyjka z aktorami, która, choć przaśna, jest na swój sposób urocza. Widz cały czas z tyłu głowy ma zakodowane, że ci durnie to kreacja. Iluzja, która wyparuje wraz z końcem sezonu. Ludzie robią za pieniądze gorsze rzeczy niż paplanie o niczym przy kolorowych drinkach.
W Warsaw Shore to prawdziwi, istniejący ludzie. Gdzieś tam istniała taka Eliza i taki Trybson. Nie zostali wymyśleni w kazamatach MTV. Co gorsza, telewidzowie chcą się z nimi identyfikować i potrafią przełożyć swoje postrzeganie świata na nich. Porozumiewają się tym językiem, żyją tymi problemami.

Dla mnie był to szok kulturowy.

Smutek zamiast śmiechu

Spodziewałem się kolejnego głupiutkiego serialiku. Dostałem intelektualne szambo.

Dość szamba? Zajrzyj do działu muzyka!

Podobno pogarda to przywilej ludzi światłych i rozumnych. Problem w tym, że program nie wzbudził we mnie pogardy. Tylko smutek. Świadomość istnienia takich ludzi oraz fakt, że stali się fenomenem, który chcą oglądać miliony jest smutny.

Podobało się? Polub bloga na Facebooku!




Komentarze

  1. Wiadomo było , że wynalazki medialne zachodnich społeczeństw trafią do nas , czyli nad Wisłę. Cytując papieża Leona XIII powinniśmy się nie oburzać tylko tworzyć ten nowy świat. Kiedyś czytałem artykuł Redaktora Przemysława Berga o cudownych latach 2000-2100 w Playboyu. Rzeczywiście są cudowne!? No na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć samemu. P.S Odsyłam do Playboya z Carmen Electrą w zimowej szacie ze stycznia 2001. Thank You

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie na offtop: gdzieś w domu ciągle u mnie leży numer playboya z Triss Merigold na okładce. To była moim zdaniem najbardziej mistrzowska akcja marketingowa w historii.

      Usuń
  2. Tego typu przykłady tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że pozbycie się telewizora z domu było ze wszech miar słuszną decyzją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam i bardzo sobie to chwalę. Kiedy miałbym na to czas?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty