Wiśnia w piwie - dobry początek drogi


Były czasy, gdy z piw pijałem wyłącznie Guinessa. Były to też czasy, gdy często bywałem w Olecku, przepięknej miejscowości na północy Polski, gdzie jezioro zamarzało na kamień.

Tam też odkryłem pierwsze piwo, które otworzyło przede mną świat lokalnych piw polskich. Wiśnię w piwie.
Nawet barwa trunku wskazuje na niezwykle szlachetne połączenie smaków – delikatna czerwień nadająca malinową barwę pianie.

Barwa nie bierze się znikąd – w piwie wyraźnie czuć smak wiśni, tak intensywny, że niemal zabija goryczkę. Jednak owa słodycz równie skutecznie niweluje nadmierną goryczkę piwa, co daje odważne, wytrawne połączenie o smaku tyleż orzeźwiającym, co słodkim.

Wolisz poczytać o zespołach? Przejrzyj moje teksty o muzyce.

Nie jest to jednak słodycz Coca Coli, nawet nie słodycz zwykłej wiśni. Jest to słodycz, która pozostaje na języku bez wzmagania pragnienia. Słodycz, którą chce się smakować dalej nie z powodu dalszego pragnienia, ale dla tego smaku – wystarczająco goryczkowego i wystarczająco słodkiego.

Uwaga: piwo jest słodkie

Jednak trzeba otwarcie powiedzieć – piwo jest słodkie. Na tyle słodkie, by nie podeszło ludiom, którzy nie lubią słodyczy mieszanych z piwem. Jeśli wolisz solidny, mocny lager, który nie ma litości dla języka – Wiśnia w piwie to wybór ryzykowny.

Piwo nie jest przesadnie mocne. Mam na tyle słaby łeb, by odczuć działanie jednego kufla na tyle, by było wesoło i jednocześnie na tyle, by napisać tę notkę bez zbędnego bełkotu. Oczywiście przestrzegam przed prowadzeniem pojazdów mechanicznych po Wiśni w piwie.

Chęć na piwo a trzeba jechać? Przeczytaj moją recenzję Krzepiaka lub Podpiwka Warmińskiego

Gdybym miał wskazać właściwe słowo, byłoby to „równowaga”. Równowaga kwasowości, słodyczy i goryczki piwnej, która daje naprawdę wspaniały smak.

Mówiąc krótko polecam wszystkim. Piwo dostępne choćby w hipermarketach Carrefour.

Podobało się? Polub mój blog na Facebooku!




Komentarze

Popularne posty