Jak napisać opowiadanie – przymiotniki

Wydaje się, że najważniejszym elementem opisu jest przymiotnik.
To prawda – wydaje się.

Osobiście jestem przeciwnikiem używania nadmiaru przymiotników w prozie. Podobnie jak jestem zaprzysięgłym wrogiem imiesłowów. Ale nie o tym w tej notce mowa.

Wielu autorów ma zwyczaj używania dużej ilości przymiotników w opisie swojego świata, postaci, czy czegokolwiek innego. Opis, który można na szybko przywołać wygląda mniej więcej tak:

Było ciemno. Ptaki cicho nawoływały się wśród drzew. Clancy spacerował wśród kamiennych nagrobków.

Po raz kolejny przy pisaniu notek o pisaniu zadaję pytanie – co ten opis mówi czytelnikowi? I po raz kolejny odpowiadam – nic. A to dlatego, że jest naszpikowany przymiotnikami abstrakcyjnymi.

Przeczytaj moją notkę Jak napisać opowiadanie - porównania

Przeciętny czytelnik lub autor krytycznie czytający własny tekst dojdzie do tego samego wniosku. Bo w zasadzie co to znaczy: było ciemno? Tak ciemno, jak na warszawskiej ulicy o pierwszej w nocy czy tak ciemno jak na środku tatrzańskiego parku narodowego w zimowe przesilenie? A może tak ciemno, jak na dnie jaskini Raj w której wysiadło oświetlenie?

No właśnie. Nie wiadomo. Bo przymiotnik abstrakcyjny "ciemno" jest absurdalnie pojemny i mieści w sobie wszystkie te znaczenia.

Lecimy dalej. Co to są ptaki? Zawyły lelki, zagruchały gołębie czy wydarł mordę skowronek? Cicho czyli jak? Clancy musiał grzebnąć paluchem w uchu, by cokolwiek usłyszeć, czy też po prostu na ten dźwięk nie podskoczył ze strachu na środku cmentarza?

No i kamienne nagrobki. Niezastąpiony Terry Pratchett napisał, że krasnoludy nie znają takiego słowa jak kamień. Gdy mu pokazujesz otoczak, on widzi mało interesujący kawałek piaskowca z domieszkami siarczanu barytu. Więc co to jest kamień?

A drzewo? Czy to była brzoza, sosna czy palma?

Znacznie lepiej byłoby to napisać tak:

Promienie księżyca w pełni ślizgały się po błyszczących nagrobkach z białego marmuru. Puszczyk co jakiś czas nawoływał braci, ukrytych pośród pobliskich wiązów i brzóz. Clancy czekał...

Uważam, ze ten opis jest o tyle lepszy, że każdy mniej więcej wie, jak wygląda pełnia i przynajmniej raz miał okazję macać marmur. Wiem także, jakim drzewem jest brzoza i jak nawołuje puszczyk. Każdy ten szczegół otwiera szufladkę w mózgu czytelnika. Odtwarza pliki, które ma w pamięci. Paradoksalnie, przez to piszący ma mniej roboty. Zamiast opisywać pohukiwania, rzuca hasło „puszczyk”.

Oczywiście nie ma co popadać w skrajności. Konia z rzędem temu, kto od razu będzie wiedział o co chodzi, gdy dowie się, że książę miał kwasoryty na taszkach zbroi a miecz miał zdobione ricasso pod rozłożystymi wąsami. Karmienie nadmiarem specjalistycznych szczegółów to jeszcze gorszy pomysł. Może się okazać, ze poza autorem, nikt nie rozumie tekstu.

Jak więc dobrze pisać? Odpowiedź jest dość pokrętna: tak, żeby było dobrze. Na tym polega talent i umiejętności – robić coś dobrze po prostu. A tym, którzy mają talent, ale jeszcze brakuje umiejętności, dedykuję ten tekst.

Podobało się? Polub bloga na Facebooku!




Komentarze

Popularne posty