Marcowe z browaru Kormoran - Oktoberfestbier – czerwone
Browar Kormoran wypuścił na rynek dwa piwa marcowe. Dla uproszczenia rozróżnię je na czerwone i żółte, zgodnie z kolorem etykietek.
Na warsztat wziąłem czerwone, znane
także jako Oktoberfestbier.
Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to
szlachetny kolor ciemnego bursztynu. Idealnie klarowne, o szlachetnej
pianie. Zawsze uważałem namiętne opisywanie piany i barwy piwa za
fanaberię – w końcu nie dla właściwości estetycznych pije się
piwo. Poza wszystkim – ja wolę piwa nieklarowane, niefiltrowane,
niepasteryzowane i możliwie oddalone od piw głównego nurtu.
Ale w tym wypadku muszę oddać
trunkowi sprawiedliwość – prezentuje się naprawdę zacnie.
Plusik.
Marcowe
No dobrze – ale dlaczego marcowe na
Oktoberfest? W końcu październik od marca różni niemal wszystko –
od aury, przez naturę, aż po ubiory niewiast.
Nazwa wzięła się od momentu
uwarzenia. Całe lato trunek nabiera walorów w sosnowych beczkach,
by ucieszyć podniebienie późną jesienią i zimą. W ramach ukłonu
w stronę tradycji browar Kormoran warzy piwo z dodatkiem dębowych
wiórów.
I, zaiste, ucieszył. Smak jest pełny,
goryczkowy, intensywnie słodowy. To nie są słodycze w rodzaju
wiśni w piwie lub korzenne abstrakcje pokrewne piwu Herbowemu z browaru Koreb. Smak,
gorzki i palony, pozostaje na języku, a ponad siedem procent
alkoholu skutecznie zmywa znoje dnia codziennego.
Jednak w smaku jest za mało
orzeźwiające i zbyt ciężkie, by można je było pić przez cały
rok. To wspaniałe piwo na jesień i zimę. Najwyraźniej wieloletnie
tradycje piwowarstwa mają swoje głębokie uzasadnienie. To piwo do
popijania pieczeni i ostrych, aromatycznie przyprawionych dań. Piwo,
z którym należy usiąść przy kominku, przygarnąć obok psa i
patrzeć, jak za oknem zapada zmrok, który otula czernią grubą
wartwę białego śniegu. I gdzieś z tyłu głowy pamiętać, że
rano trzeba iść w ten śnieg. Ale nie pamiętać, po jaką cholerę.
To jest właśnie marcowe piwo. Wasze
zdrowie!
Komentarze
Prześlij komentarz