Suidakra - Eternal Defiance, czyli dobra mieszanka Rzymu i Celtów


Jednym z filarów Europy jest Rzym. Cywilizacja, która, paradoksalnie, starła na proch wiele innych kultur rozsianych na naszym kontynencie.
Wiele uwagi tym tarciom poświęca Suidakra, która umiejętnie balansuje między klimatami rzymskimi i celtyckimi. Dlatego pochyliłem się nad ich płytą Eternal Defiance.

Battle metal

Eternal Defiance to doskonały przykład tak zwanego battle metalu – kategorii na tyle pojemnej, że można tam upchnąć Eluveitie i Manowara. Kilka utworów zawiera nawet nagrany szczęk oręża i tupot caligae rzymskich legionistów rodem z Inis Mon.
Dzięki zastosowanym instrumentom i bogatym, melodyjnym aranżacjom można bez problemu podciągnąć zespół pod folk metal. Jednak stylistycznie znacznie im bliżej do typowego melodeathu, jaki reprezentuje choćby wczesne Children of Bodom czy Dark Tranquillity.

Wszędzie jednak czuć ten klimat bitew i starć. Gorzki kurz pomieszany z krwią i łzami. Oraz przedziwny, osobliwie niepokojący klimat tajemnicy. Jakby w każdym utworze (najbardziej widać to w Inner Sanctum) czaiła się jakaś zagadka. Taka, której rozwiązania nie chcemy znać. 

Bardziej jednak death

Płytę przesłuchałem z radością, od początku do końca. Nie mogę jednak o niej powiedzieć nic więcej poza „podobała mi się”. Wyjąwszy pierwsze cztery utwory (trzy, jeśli odciąć wstęp do płyty) głowy nie urywa. To porządny kawał muzyki. Nieszczególnie świeży, ale bardzo sycący.Z tym, ze bardziej death niż folk metal.

A ja lubię czasem się nasycić takim mięchem.


Podobało się? Polub bloga na Facebooku!



Komentarze

Popularne posty